- Porażka nie istnieje – istnieje tylko informacja zwrotna, która komunikuje nam, że musimy coś poprawić w działaniu bądź czegoś się dowiedzieć, aby osiągnąć dany cel. Widzieliście kiedyś dziecko, które uczy się chodzić? Nigdy nie słyszałem o dziecku, które po pierwszym lub drugim upadku rezygnowało z dalszych prób. Najprawdopodobniej przeciętne dziecko zalicza co najmniej kilkadziesiąt upadków zanim zacznie chodzić. A co z jazdą na rowerze? Przypominacie sobie własne czasy kiedy sami próbowaliście jeździć na rowerze bez dodatkowych kółek? Ile upadków zaliczyliście? Czy po pierwszych upadkach zrezygnowaliście całkowicie? Zapewne nie. Dziecko ma zawsze nastawienie, że mu się uda i nieważne jak wiele prób musi dokonać. Po prostu osiągnie to, czego chce. Człowiek dorosły w większości przypadków podchodzi bardzo emocjonalnie do niepowodzeń. Znieść jedno, drugie niepowodzenie jest do zaakceptowania, ale dziesiąte to już frustracja i bardzo często poddanie się. A może owe dziesięć niepowodzeń to dziesięć wezwań do poprawienia czegoś?
„Nigdy się nie zniechęcam,
ponieważ każde odrzucenie
niewłaściwej próby stanowi
kolejny krok naprzód”.
- Thomas Edison
- Brak wnikliwego myślenia – pozornie jest to dobre w kontekście wprowadzania zmian i motywowania się do działania. Człowiek dorosły zazwyczaj ma taki schemat myślenia: „Jeżeli wykonam czynność A, to nastąpi skutek B, co oznacza dla mnie C i D?”. Zawsze będę za tym, aby mieć plan przed podjęciem działania (tak jak w szachachJ). Jednak czasami warto po prostu odłożyć szczegóły na bok i przystąpić do działania. Za często chcemy stworzyć idealny plan i realizować go punkt po punkcie. To co w najgorszym wypadku może się stać to zdobycie wiedzy z popełnionego błędu. Mam wrażenie, że dzieci bez skrępowania potrafią mówić wierszyki, śpiewać piosenki, grać w szachy przed większą grupą rodziców dlatego, że nie mają myślenia pod tytułem „A co jeśli zapomnę czegoś; a co jeśli mi się nie uda?”. Warto czasami wyłączyć zbędne myślenie, w szczególności gdy zaczyna ono nas przytłaczać.
- Autentyczność – jest to koncept, który zawsze mnie w jakimś sensie porusza. Widok dzieci grających w szachy, czerpiących przyjemność z przesuwania drewnianych żołnierzyków, wyrażających siebie, swoje uczucia i potrzeby bez zbędnych masek, które noszą dorośli – jest czymś fascynującym.